Aktywność Sonity na Facebooku: zdjęcie z koleżanką ze szkolnej ławki, obie wielce zasmucone, podpisane "my, kiedy musimy pisać sprawdzian z geometrii", poniżej laurka z okazji Dnia Matki z komentarzem: "Moje rysunki zawsze bawią mamę, więc będę rysować coraz więcej, by ją rozśmieszać!". Na pierwszy rzut oka - profil typowej nastolatki. Ale wystarczy go odrobinę przewinąć, by zobaczyć np. zdjęcia Sonity z Rulą Ghani, pierwszą damą Afganistanu, i Laurą Bush, byłą pierwszą damą USA, albo kadry z występów przed wielotysięcznym tłumem. Sonita okrzyknięta została najmłodszą afgańską raperką, a za sprawą swojej działalności porównywana jest do Malali Yousafzai, pakistańskiej aktywistki i najmłodszej laureatki Nagrody Nobla w historii.
Talibowie, Eminem i marzenia nie dla kobiet
2008 r. Sonita ma 10 lat. Wraz z rodzicami i bratem mieszka w Heracie, trzecim pod względem wielkości mieście Afganistanu, usytuowanym na północnym wschodzie kraju. Gdy pewnego dnia matka mówi jej, że wydaje ją za mąż, dziewczynka nie do końca wie, co to znaczy. Domyśla się, że to jakaś zabawa, która polega na strojeniu się. Ślub kojarzy się jej z błyskotkami, kolorami i wesołością, których na co dzień nie ma w jej życiu zbyt wiele. Rodzina jest biedna, Sonita często chodzi głodna. Gdy z niewiadomych dla niej przyczyn do "zabawy" nie dochodzi, jest jej trochę smutno.
Niedługo później dowiaduje się, że cała rodzina przeprowadza się do Iranu. Tam ponoć czeka ich lepsze życie. Lepsze, bo bez strachu przed talibami, którzy w tym czasie wciąż de facto rządzili Heratem. Sonitę do dziś wyrywają ze snu koszmary o brodatych mężczyznach z bronią. Doskonale pamięta, jak w czasie przeprawy do Iranu jeden z nich zażądał od nich pieniędzy, stawiając ultimatum: jeśli nie zapłacą, nie tylko nie pójdą dalej, ale ich rodzina zostanie też uszczuplona - talibowie w formie zapłaty zabiorą Sonitę. Wiele lat później w rozmowie z CNN dziewczyna wspomina, że wtedy po raz pierwszy poczuła się jak przedmiot.
W Iranie zamieszkali w ośrodku dla uchodźców z Afganistanu. Głównym obowiązkiem Sonity było mycie toalet. W wolnym czasie zawzięcie ćwiczyła czytanie i pisanie (podobnie jak inne afgańskie dziewczynki, do tej pory do szkoły chodziła jedynie sporadycznie) oraz - a może przede wszystkim - z zapartym tchem oglądała teledyski Eminema i irańskiego rapera Yasa. Kiedy w ręce wpadała jej gazeta ze zdjęciem któregoś z nich, w miejsce jego twarzy wklejała swoją fotografię, a potem wieszała na ścianie. Codziennie spędzała długie godziny, potajemnie rapując, w pełni świadoma, że nie ma szans pójść w ich ślady. Była kobietą - zarówno w Afganistanie, jak i Iranie tradycja zapisała jej inną rolę.
Do ołtarza z lalką pod pachą
O tej roli przypomniała jej matka. Niespodziewanie oznajmiła córce, że zabiera ją z powrotem do Afganistanu, gdzie znalazła jej męża. Tym razem do ślubu miało dość na sto procent. Sprawa była pilna. Matka potrzebowała 7 tys. dol., by jej syn, brat Sonity, mógł kupić sobie żonę. Zamierzała sprzedać Sonitę za 9 tys. dol.
Problem w tym, że tym razem 16-letnia już dziewczyna wiedziała, że to nie zabawa. Wiedziała też, że nie chce zamienić studia nagrań na kuchnię.
W Afganistanie w związek małżeński mogą wejść dziewczynki powyżej 16. roku życia (lub 15. za zgodą ojca) oraz chłopcy powyżej 18. roku życia. Jednak z szacunków ONZ wynika, że aż 15 proc. Afganek wydawanych jest jeszcze przed 15. rokiem życia. Bywa że do małżeństwa zmuszane są tak małe dziewczynki, że do ołtarza idą z lalkami. Jak szacuje ONZ, od 60 do 80 proc. Afganek wychodzi za mąż wbrew swojej woli.
W afgańskiej kulturze kobiety tradycyjnie zajmują się domem. Te, które podejmują aktywność zawodową, należą do mniejszości. Tym samym dziewczynka w tradycyjnie wielodzietnych rodzinach jest finansowym ciężarem, którego rodzina stara się pozbyć jak najwcześniej.
"Mój ojciec zastanawia się teraz nad ceną życia, sprzeda mnie temu, kto zaoferuje więcej (...). Tak jak inne dziewczęta jestem w klatce. Postrzegają mnie jak owcę, którą trzeba poświęcić, w koło powtarzają, że już czas mnie sprzedać. A ja jestem człowiekiem" - to fragment tekstu piosenki, którą Sonita napisała w odpowiedzi na plany wydania ją za mąż. Zatytułowała ją "Córki na sprzedaż". Znajomy reżyser pomógł jej nakręcić nad wyraz wymowny teledysk: Sonita rapuje z podbitymi oczyma, w sukni ślubnej i z wypisanym kodem kreskowym na czole. Materiał zamieściła na YouTubie.
Talibowie, Eminem i marzenia nie dla kobiet
2008 r. Sonita ma 10 lat. Wraz z rodzicami i bratem mieszka w Heracie, trzecim pod względem wielkości mieście Afganistanu, usytuowanym na północnym wschodzie kraju. Gdy pewnego dnia matka mówi jej, że wydaje ją za mąż, dziewczynka nie do końca wie, co to znaczy. Domyśla się, że to jakaś zabawa, która polega na strojeniu się. Ślub kojarzy się jej z błyskotkami, kolorami i wesołością, których na co dzień nie ma w jej życiu zbyt wiele. Rodzina jest biedna, Sonita często chodzi głodna. Gdy z niewiadomych dla niej przyczyn do "zabawy" nie dochodzi, jest jej trochę smutno.
Niedługo później dowiaduje się, że cała rodzina przeprowadza się do Iranu. Tam ponoć czeka ich lepsze życie. Lepsze, bo bez strachu przed talibami, którzy w tym czasie wciąż de facto rządzili Heratem. Sonitę do dziś wyrywają ze snu koszmary o brodatych mężczyznach z bronią. Doskonale pamięta, jak w czasie przeprawy do Iranu jeden z nich zażądał od nich pieniędzy, stawiając ultimatum: jeśli nie zapłacą, nie tylko nie pójdą dalej, ale ich rodzina zostanie też uszczuplona - talibowie w formie zapłaty zabiorą Sonitę. Wiele lat później w rozmowie z CNN dziewczyna wspomina, że wtedy po raz pierwszy poczuła się jak przedmiot.
W Iranie zamieszkali w ośrodku dla uchodźców z Afganistanu. Głównym obowiązkiem Sonity było mycie toalet. W wolnym czasie zawzięcie ćwiczyła czytanie i pisanie (podobnie jak inne afgańskie dziewczynki, do tej pory do szkoły chodziła jedynie sporadycznie) oraz - a może przede wszystkim - z zapartym tchem oglądała teledyski Eminema i irańskiego rapera Yasa. Kiedy w ręce wpadała jej gazeta ze zdjęciem któregoś z nich, w miejsce jego twarzy wklejała swoją fotografię, a potem wieszała na ścianie. Codziennie spędzała długie godziny, potajemnie rapując, w pełni świadoma, że nie ma szans pójść w ich ślady. Była kobietą - zarówno w Afganistanie, jak i Iranie tradycja zapisała jej inną rolę.
Do ołtarza z lalką pod pachą
O tej roli przypomniała jej matka. Niespodziewanie oznajmiła córce, że zabiera ją z powrotem do Afganistanu, gdzie znalazła jej męża. Tym razem do ślubu miało dość na sto procent. Sprawa była pilna. Matka potrzebowała 7 tys. dol., by jej syn, brat Sonity, mógł kupić sobie żonę. Zamierzała sprzedać Sonitę za 9 tys. dol.
Problem w tym, że tym razem 16-letnia już dziewczyna wiedziała, że to nie zabawa. Wiedziała też, że nie chce zamienić studia nagrań na kuchnię.
W Afganistanie w związek małżeński mogą wejść dziewczynki powyżej 16. roku życia (lub 15. za zgodą ojca) oraz chłopcy powyżej 18. roku życia. Jednak z szacunków ONZ wynika, że aż 15 proc. Afganek wydawanych jest jeszcze przed 15. rokiem życia. Bywa że do małżeństwa zmuszane są tak małe dziewczynki, że do ołtarza idą z lalkami. Jak szacuje ONZ, od 60 do 80 proc. Afganek wychodzi za mąż wbrew swojej woli.
W afgańskiej kulturze kobiety tradycyjnie zajmują się domem. Te, które podejmują aktywność zawodową, należą do mniejszości. Tym samym dziewczynka w tradycyjnie wielodzietnych rodzinach jest finansowym ciężarem, którego rodzina stara się pozbyć jak najwcześniej.
"Mój ojciec zastanawia się teraz nad ceną życia, sprzeda mnie temu, kto zaoferuje więcej (...). Tak jak inne dziewczęta jestem w klatce. Postrzegają mnie jak owcę, którą trzeba poświęcić, w koło powtarzają, że już czas mnie sprzedać. A ja jestem człowiekiem" - to fragment tekstu piosenki, którą Sonita napisała w odpowiedzi na plany wydania ją za mąż. Zatytułowała ją "Córki na sprzedaż". Znajomy reżyser pomógł jej nakręcić nad wyraz wymowny teledysk: Sonita rapuje z podbitymi oczyma, w sukni ślubnej i z wypisanym kodem kreskowym na czole. Materiał zamieściła na YouTubie.